Strony

czwartek, 2 lutego 2012

1. On zawsze tak słodko spał. - [Louis]

Na początek coś, bez czego całe opowiadanie w ogóle by nie powstało. M. In. jest to piosenka Alone Again - Alyssi Reid, a w szczególności cytat. "I sit back and reminisce, it hurts to think about it all. We were on top of the world, whoever though that we would fall?".  Zapraszam do czytania (: P.S. To mój pierwszy jedno-part... Sorry, jesli coś bd nie tak.

On zawsze tak słodko spał...

Kolejny raz zamknęłam ociężałe powieki przykrywając twarz kołdrą.
- Jessie, wyjdź wreszcie z tego łóżka ! - usłyszałam krzyk mojego przyjaciela, Louisa, dobiegający z kuchni, gdzie pewnie rozmawiał z moją mamą.
-  Nigdzie nie idę ! - wrzasnęłam w odpowiedzi. - Dajcie mi wszyscy święty spokój.
W końcu coś mnie pokierowało i zmusiło do wyjścia z łóżka. Chyba była to ciekawość, interesowało ile moja mama wyjawiła Louisowi. Kiedy weszłam do kuchni, oślepiły mnie blaski słońca, a pod nogami poczułam zimną posturę podłogi.
- Powiedział jej tak ? - usłyszałam niedowierzanie Louisa.
- No tak... - przemknęło mi przez myśl - już wie, co się stało.
Chrząknęłam cicho, aby poczuli moją obecność i przestali wymieniać się plotkami. Louis na mój opłakany widok podszedł i przytulił mnie tak jak lubiłam. Zawsze potrafił mi pomóc, tylko nie dziś... Dzisiaj potrzebowałam tego dupka, który wczoraj mnie zostawił, dla najlepszej przyjaciółki.
- Dobra, Jess..- Louis oderwał się ode mnie przecierając oczy. Czyżby... płakał ? - Nie ma co się zamartwiać. Uzgodniłem z twoją mamą, zabieram Cię na zimowisko. Jedziemy jutro popołudniu. - wyrzucił z siebie potok zdań. - Nie ma 'nie'. - dodał surowo, widząc moją minę. Nie chciałam jechać, nie teraz. Ostatnie czego potrzebowałam to opiekować się bandą dzieciaków z bogatych rodzin.
- Okey, ide się spakować - powiedziałam cicho, wzruszając ramionami. Od dziś było mi wszystko jedno, nie interesowało mnie to, jak bardzo popsułam relacje pomiędzy mną, a Louisem czy moją mamą.
Weszłam do ciemnego pokoju, przy okazji obijając sobie kostkę o jakiś mebel. Samoistnie upadłam na ziemię, opierając głowę o... biurko, chyba...  Rozejrzałam sie dookoła, mrużąc oczy i wysilając wzrok do granic możliwości. Na czworaka podeszłam do wielkiej szafy i odkleiłam jedno z wiszących tam zdjęć. Było cholernie ciemno, ale widziałam posturę chłopaka, o brązowych włosach z ulubioną bluzką Rolling Stones'ów, których tak uwielbiał. Pod spodem data: 01.02.2011 r. Równo rok temu, a ja wciąż pamiętam pierwszą piosenkę do jakiej tańczyliśmy... Mielibyśmy dzisiaj rocznicę, gdyby nie wczorajczy wieczór. Łzy stanęły mi w oczach, a dłonie mimowolnie zaczęły targać zdjęcie rozrywając dwoje ludzi na nim.
- Jessie! - Louis wbiegł do pokoju, zapewne usłyszal moje łkanie.  Przysiadł się do mnie i objął mnie ramieniem. - Nie płacz już... Zapomnij o nim.
***
- Jesteś pewna, ze chcesz jechac ? - zapytała mnie mama, podając mi różową torbę podróżną w kwiatki.
Pokiwałam przecząco głową.
Wzieła mnie w swoje ramiona i szepnęła na ucho:
- Trzymaj się Louisa, on nie pozwoli, zeby coś złego Ci się stało. On jest Twoim przyjacielem, pamiętaj.
- Tak, mamo, wiem... - odpowiedziałam również szeptem, pociągając bezwładnie nosem. - On jest moim przyjacielem.
Nasze wspólne chwile przerwał dzwonek do drzwi. Niepotrzebny właściwie, bo nasz "gość" od razu wszedł do domu, nie czekając aż ktoś mu otworzy.
- Ohh, jak słodko - rozczulił się Louis i przytulił nas dwie na raz. -  A teraz zbieraj się Jess. Idziemy
- Tak. Jest. Panie. Generale. - zaśmiałam się, na widok przerażonego Louisa. Chłopak przytulił mnie jeszcze raz, po czym uśmiechnął się. Inaczej niż zawsze.
Gdy doszliśmy na zbiórkę, w oczy od razu rzuciła mi się garstka 4 chłopaków: jednego wiecznie z lusterkiem w ręce, jednego pożerającego pewnie 4 porcję frytek, oraz pozostałą dwójkę rozmawiających ze sobą. Louis podbiegł do nich, ciągnąc mnie za sobą.
- Jess..- wysapał Louis kiedy już do niech dobiegliśmy. - To moi przyjaciele - wskazał ręką na czwórkę chłopaków - Harry - zdecydowanie najmłodszy z nich, z kręconymi włosami, zielonymi oczmi - Niall - chłopak pochłaniający wszystko co się nie rusza, niebieskooki blondyn - Zayn - chłopak o ciemniejszej karnacji z kolczykami w uszach - i Liam - chłopak ubrany w koszulę w kratę, z lekko kręconymi włosami i miłym uśmiechem.
- Fajnie - mruknęłam. - Jestem Jessie.
- Miło Cię wreszcie poznać Jessie -  powiedział Harry podając mi rękę. - Louis nam sporo o Tobie opowiadał.
- Taaak. - potwierdził Niall, a Louis zaczerwienił się lekko. - Cały czas nadaje też na tego... Chrisa. - Serce mi stanęło, jak usłyszałam imię mojego byłego. - Żebyś wiedziała, co on opowiadał co z nim zrobi jak go tylko zobaczy.
Spojrzałam na Louisa, a ten tylko spuścił wzrok puszczając moją rękę.
- Wsiadajmy już - skomentował to wszystko Zayn.
Harry podszedł od razu do mnie i chwicił mnie pod rękę, szepcząc mi na ucho:
- Usiądziesz ze mną ?
Zerknęłam ukradkiem na zakłopotanego Louisa, któremu już wcześniej obiecałam, ze będę z nim siedzieć. Ten tylko wzruszył ramionami i wszedł do autobusu za jakąś blondynką.
- Jasne. Czemu nie. - "A czemu tak ? Louis, przecież jesteś moim przyjacielem, nie zostawiaj mnie." - wykrzyczałam w myśli.
Gdy już wsiedliśmy do autobusu i zajęliśmy miejsce, zaraz obok Louisa z wytapetowaną blondyną Harry rozsiadł się wygodnie i zaczął mi opowiadac skąd się znają. Jeśli czegoś nie przekręciłam, to są zespołem i zamierzają iść do X-Factor. Całe życie namawiałam Louisa, zeby spróbował, a tu jakaś garstka niedorobów przekonała go od razu. Postanowiłam nie odzywać się do niego przez najbliższe dni, wszystko szło nie po mojej myśli.
- Louis to Twój nowy chłopak ? - wyrwał mnie z myśli głos Harrego, a kątem oka zauważyłam jak Louisowi zaiskrzyły się oczy.
- Nie...- zaprzeczyłam -  On jest moim przyjacielem. - Harry uśmiechnął się szeroko i objął mnie ramieniem. - Jest moim przyjacielem - powtórzyłam, czując się z tym coraz bardziej niezręcznie.
Po kilku godzinach trasy, dojechaliśmy do... Dokąd ? Było ciemno,a  wokół nas tylko las. Zebrałam swoje rzeczy ukradkiem po raz setny tego wieczora zerkając na Lu. Zasnął biedak, na ramieniu tego plastika. On zawsze tak słodko spał.
***
-Tutaj! - rozległ się głos pewnego mężczyny. - Zbiórka, tutaj - nieudolnie próbował przekrzyczeć małe dzieci. - Opiekunowie za mną proszę. - udałam się za mężczyzną, a zaraz za mną cały, rzekomy zespół One Direction i pusta blondyna.
- Wasze domki są tam. - wskazał ręką na małe drewniane chatki na końcu ścieżki. - Tutaj sa klucze. - próbowała je zabrać, ale blondyna mnie ubiegła. - Jutro śniadanie o 7:00. Nie spóźnijcie się.
Weszłam do domku za moją nową współlokatorką, z którą miałam spędzić cały tydzień.
- Jestem Melody. - tak, tak, nazwij się jak chcesz, dla mnie zawsze będziesz Blondyną, która zbliżyła się za blisko Mojego Louisa.
- Jessie. - podałam jej rękę. - Ale muszę gdzieś się przejść...- i wybiegłam wprost do domu chłopców.
***
Tak minęło 6 długich dni, podczas których każdego wieczoru uciekałam z pułapki Blondyny i wymykałam się do chłopców. Musze przyznać, ze bardzo zbliżyłam się do chłopców, ale w szczególności do Harrego.
Ostatni wieczór, godzina 19, a ja już w ich domku.
- Nasz ostatni wieczór tutaj... - westchnął Liam przeciągając się. - Fajnie było, co nie ?
Niall i Zayn pokiwali twierdząco głowami.
- Jessie - zwrócił się do mnie Harry. - Może tym razem zostaniesz z nami na noc ? - Moje łóżko jest zawsze ciepłe i takie... wygodne.
Zaśmiałam się, modląc się w duchu, aby to był żart. Gdy zobaczyłam minę Harrego... Cholera, jednak to nie był żart. Wzruszyłam ramionami i powiedziałam:
- Okey, moze byc.
Louis wystrzelił niczym proca z chatki potrącając przy tym Harrego. Wybiegłam za nim ,ale po chwili zgubiłam jego trop.
- Louis! Cholera, gdzie...? - zaczęłam wydzierać się, ale ktoś zatkał mi usta ręką.
- Przestań się drzeć, bo nas nakryją. - warknął Louis i zabrał rękę.
- Co się z Tobą dzieje ? Nie odzywasz się do nikogo, a jak się już odezwiesz jesteś taki opryskliwy i chamcki. Co się z Tobą stało?
Louis nie odpowiedział mi tylko gapił się w ziemię, kopiąc gałązki drzew.
- Louis, co do cholery..- zaczęłam wrzeszczeć, ale przerwał mi.
- JUŻ! Chcesz wiedzieć, chcesz ? - Pokiwałam mu głową, zbliżając się do niego. On zrobił to samo i chwilę później staliśmy już centymetry od siebie. Lu dotknął ręką mojego policzka i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Ja Cię kocham, a ty sobie flirtujesz z moim najlepszym przyjacielem. - usłyszałam, nie wierząc własnym uszom. Louisowi zaszkliły się oczy, a po chwili na jego policzku spływała już pojedyncza łza.
Zbliżyłam jego twarz do mojej i pocałowałam go delikatnie, Poczułam jak sie uśmiecha i bierze moją twarz w obie dłonie. Już nawet nie myślałam o tym, że staliśmy tak 10 minut na środku drogi. Było cudownie, miałam go... tylko dla siebie.
- Poczekaj, mam coś dla Ciebie. - oderwał się i wszedł gdzieś w las. Po chwili wybiegł stamtąd trzymając coś w jednej ręce.
Oślepiające światlo wkroczyło na scenę, a ust wydał mi się krzyk. Bezwładne ciało Louisa potoczyło się po masce samochodu i spadło na kamienistą drogę.
- Louis... Wszystko w porządku? Jak się czujesz? -pytałam jak głupia, chociaż widziałam jak bardzo krwawił. Kierowca auta wysiadł i zaczął lamentować i wrzeszczeć, dlaczego Louis znalazł sie na środku drogi tak nagle. Nie myśląc nawet kazałam się mu zamknąć i dzwonić do karetkę.
Spojrzałam na Lu, był cały blady, tracił dużo krwi, ale na twarzy wciąż miał uśmiech. Wziął moją rękę i wsadził mi do niej łańcuszek. Gdy mu się przyjrzałam, zauważyłam że zdobi go także zdanie "Always mine". Łzy leciały mi po policzkach, ale wciąż się uśmiechałam, nie dopuszczałam do siebie tych złych myśli.
- Oh, Louis. - Chciałam, zeby zabrzmiało normalnie, ale raczej wyszło jak łkanie. - Jest piękny.
- Podoba Ci się ? - zapytał ochrypłym głosem.
- Jest piękny - powtórzyłam.
- Louis nie zamykaj oczu, nie rób mi tego - załkałam. Louis przymykał co chwilę oczy, po czym je otwierał. Widziałam, jak się starał aby zostać ze mną. Mieliśmy być razem... Na zawsze...
- Kocham Cię - szepnął po raz ostatni. - Kocham Cię i zawsze kochałem.
- Ja Ciebie też, Louis. - powiedziałam, przecierając po raz ostatni oczy. - Proszę nie zostawiaj mnie.
Chwycił moją dłoń i pocałował ją jak dżentelmen.
- Będę zawsze. - wskazał ręką na łańcuszek - Tutaj. Pamiętaj o mnie.
- Zawsze.
A potem tak po raz ostatni zamknął oczy. On zawsze tak słodko spał...